"Wcale nie jest za późno, by szukać świata ze snów"
Nie ma minuty, podczas której przez moją głowę nie przeleciałoby setki myśli, a jednak gdy biorę
komputer i próbuję coś napisać, wydaje się to być tak trudne. Nie potrafię skleić zdania i nie wiem na jaki temat mam ochotę się wypowiedzieć. Siedzę tak z kubkiem gorącej herbaty, ulubioną muzyką w tle i rozpoczynam pisać piąty post. Piąty początek, piąte rozwinięcie i piąty koniec. Zupełnie, jak w naszych życiach. Rozpoczynanie czegoś po raz kolejny, trudne początki i kroki, które wydają się być zupełnie nowe. Czasem jest to tak uciążliwe, że wydaje się być nie do uniesienia. Budowanie od podstaw czegoś, co już jest nam dobrze znane, a jednak do czego straciliśmy dotychczasowe zaufanie, siłę, radość albo chociażby pieniądze. Powielanie kolejnego procesu wydaje się być tak ciężkie przede wszystkim ze względu na swoją nudę i rutynę. Coś, co mieliśmy okazję już spróbować nie jest tak zaskakujące i inspirujące, nie jest niespodzianką, która dotąd była szkatułką pełną tajemnic i przyprawiała o dreszcze podniecenia. Historię, którą mamy możliwość powtórzyć kojarzymy z tą samą fabułą zapominając, że tylko zamysł jest przecież podobny. Rozwód jest momentem zakończenia związku, po którym wielu z nas decyduje się na kolejne formalne relacje z drugim człowiekiem. Czy jednak powtórna próba założenia rodziny będzie identyczna, jak ta pierwsza tylko ze względu na to, że spotkamy kogoś, zakochujemy się i decydujemy na przypieczętowanie tego prawnie? Zapominamy, że osoba, która staje na naszej drodze jest zupełnie inna począwszy od kodu DNA, na umiejętnościach kulinarnych kończąc.
To tylko prosty przykład, na którym chciałam przybliżyć swoje myślenie. Ciężko nam się coś powtarza, a w końcu te rutynowe sytuacje tworzą nasze istnienie i nie możemy ich przeskoczyć. Nie ominiemy ich chociażby ze względu na innych ludzi, na których myślenie i uczucia nie mamy wpływu albo ze względu na sytuacje losowe, których sama nazwa wyjaśnia ich nieprzewidywalność. Coś, co jest oczywiste jest nudne, to chyba naturalne. Nie pójdziemy do kina na film, który widzieliśmy pięćdziesiąt razy, chociażby z szacunku do pieniędzy, które musielibyśmy wydać by zobaczyć po raz kolejny to samo zakończenie, które nie jest niczym zaskakującym. Podobnie jest z naszymi życiami. To zupełnie ludzkie, że człowiek boi się powielać pewne czynności, czy stany, które w przeszłości nie spełniły jego oczekiwań i go zawiodły. Smutne jest to, że ze względu na cząstkę takiej obawy często rezygnujemy z własnego szczęścia, osiągnięcia sukcesu i wejścia na szczyt, czy to zawodowy, czy prywatny. Zapominamy, że z każdym potknięciem, wyciągamy nowe doświadczenia i doznajemy lekcji, z której możemy tak wiele się przecież nauczyć. Wciąż jednak mamy w tyle głowy, pamięć o zdartych kolanach, po których być może i zostały delikatniejsze bądź głębsze blizny, ale w końcu to one definiują, kim jesteśmy i odróżniają nas od innych. Przysłowie mówi "nie wchodzi się trzy razy do tej samej rzeki". A mi się wydaje, że do tej rzeki, która próbowała nas podtopić wejść nie można z takim samym ekwipunkiem i umiejętnościami, jak za pierwszym razem. Bo tak naprawdę nic się nie zmieni, gdy i my się nie zmienimy. A wystarczy przecież poduczyć się pływania, albo chociażby zabrać ze sobą ponton i już będzie łatwiej..
Będziemy wchodzili w nowe związki, zmieniali mieszkania, samochody, lodówki, będziemy planowali kolejne wakacje, będziemy uczyli się do następnego egzaminu, a potem będziemy podbijali nowe miejsca pracy. I będziemy to robić chociażby po pięć razy. Za każdym jednak coś się zmieni i nawet jeśli nie metodą rewolucji, to równomierną, powolną, ale skuteczną ewolucją. Nigdy nie będzie tak samo. I nie oznacza to od razu, że będzie lepiej lub gorzej. To Ty zdecydujesz, czy dana sytuacja Cię zadowala, czy chcesz ją powtórzyć, chociażby ten piąty raz..